sobota, 25 maja 2013

Rozdział 2

Chcieliście krótsze rozdziały, mniej czekania, a więc wrzucam wam tyle ile napisałam. =)

***

Po jakże interesującej rozmowie z Lily, wróciliśmy do domu. Myśli kłębiły mi się w głowie i wszystko sugerowało, że prędko jej nie opuszczą. O co jej chodziło? Znam go półtora dnia, nie da się w takim czasie zakochać, ale przecież ma takie hipnotyzujące, niebieskie oczy, zawsze idealnie ułożone, blond włosy, delikatne rysy twarzy, przy nim zawsze chciało się uśmiechać, kusiło cię, aby go przytulić i nie puszczać. I ten jego niesamowity głos, każdy dźwięk wydobywany z zaróżowionych ust był czarujący. Był taki ... idealny. Pomimo tego, nie dało zakochać się w tak krótkim czasie ... a może?
Coś mną potrząsnęło. Przetarłam oczy i rozejrzałam się w około. Leżałam na kanapie, a nade mną stali chłopcy. Najwyraźniej myślenie pochłonęło mnie aż zbytnio. 
-Powiesz nam o czym tak intensywnie myślałaś? - spytał wyraźnie rozbawiony Hazza.
-Spytaj Lily. - spojrzałam na nią spode łba.- A wy to już nie macie własnego domu?
-Taak, czyli Lily ci tego nie powiedziała. Mieszkamy w tym domku obok. - pierwszy raz w moim towarzystwie odezwał się Zayn, cud.
-Zajebiście.
Opuściłam pokój szybkim tempem i podeszłam do kuchennego okna. Gdzieś tak ze 40°C. Zgarnęłam do ręki paczkę żelek i przechodząc ponownie przez salon wpałaszowałam wszystkie.
-O Niall, znalazłem żonę dla ciebie. - zaśmiał się Louis
-Zamknij się, nie wybaczyłam Ci jeszcze, nie zapominaj o tym. - mój wzrok mordercy najwyraźniej działał, bo po chwili spoważniał. - Ja i Niall? Oh. - podeszłam do blondyna, podciągnęłam do góry za koszulkę i pocałowałam namiętnie. Po zakończonej czynności popchnęłam go na fotel na którym wcześniej siedział. Wszyscy walnęli poker face, a Niall się zarumienił. - I co? Gówno.
Poszłam do sypialni i szczelnie zamknęłam drzwi. Zjechałam w dół po nich.
-Wow. To było takie ...
-Niesamowite ...?
- Tak.
-Kochasz go.
-Nie.
-Nie kłam kotku. Jestem twoim sercem, wiem o Tobie wszystko.
-Ale zrozum, ja go nie kocham. Nie da się zakochać w dwa dni.
-Tak zwana Miłość od pierwszego wejrzenia, radzę Ci o tym trochę poczytać w internecie, jeśli nie znasz tego pojęcia.
-Haha, zabawne.
-Uwierz w to. Zakochałaś się w nim i nie ukryjesz tego.
-Muszę.
-Czemu? Miłość to piękne uczucie, okazuj ją.
-Nie. Miłość nie istnieje. Ona tylko rani.
-Dopóki nie spróbujesz, nie dowiesz się jak jest.
-Przejdzie mi.
-"Żad­na wiel­ka miłość nie umiera do końca. Możemy strze­lać do niej z pis­to­letu lub za­mykać w naj­ciem­niej­szych za­kamar­kach naszych serc, ale ona jest spryt­niej­sza – wie, jak przeżyć"
-"Miłość kpi so­bie z rozsądku ...
- i w tym jej urok i piękno." 

***

*przyśpieszam tempo, gdyż nie chce mi się opisywać tych jej nudnych dni, kiedy dręczą ją uczucia do Nialla i się wścieka na Lou, a więc przenosimy się do 19 maja, dwa miesiące później*


-bigger, better, stronger, POWER - śpiewałam do ekranu oglądając występ Justina Biebera na Billboard Music Awards 2013.
-Nadal łudzisz się, że go spotkasz? - spytała Lily siadając obok mnie na kanapie.
-Kiedyś mi się uda. Mieszkamy w Londynie, nie wierzę, że nigdy go nie spotkałam. Wiesz doskonale, że to moje marzenie.
-Ale nie łudź się, że pójdziesz na koncert i zostaniesz OLLG. Szansa jest jedna na milion, albo na tysiąc milionów.
-Świetna z ciebie przyjaciółka. Dziękuję bardzo.
Pobiegłam do swojego pokoju i zaczęłam płakać.


-Ona wie, że Jus to mój idol, wie, że marzę by go spotkać.
Drzwi otworzyły się przesuwając mnie na bok, a w nich stanął Niall.
-Cześć, masz ochotę na ... co się stało?


-Nic.
-Przecież widzę.
Ukucnął przede mną i otarł moje łzy. Popatrzył w zaczerwienione oczy i mocno objął. Łkanie przemieniło się w ponowną rozpacz. Teoretycznie nic się nie stało, a ja ryczę. Jestem zdecydowanie zbyt wrażliwa, ale co poradzić. Blondyn obejmował mnie przez najbliższe minuty, a ja nie miałam zamiaru go puszczać. Co jak co, ale w przytulaniu był najlepszy na całym świecie. Oderwałam się od niego i wbiłam swój wzrok w podłogę. On uniósł mój podbródek w górę powodując, że wlepiłam swój wzrok w jego niebieskie oczy. To był błąd, zatopiłam się w nich. Zbliżał swoją twarz do mojej. Dzieliły nas milimetry. Objął moją twarz rękami i już miałam poczuć jego wargi na moich, gdy ...

***

Ten rozdział to już wgl koszmar i nie mówcie, że nie. Nie umiem pisać. XD
Przesunęłam akcję o 2 miesiące, a jestem na 2 rozdziale, zawsze spoko.
Chcieliście krótsze rozdziały to macie. Kolejny pewnie w poniedziałek. :p
Bye ;*

piątek, 24 maja 2013

WAŻNE

Na dole strony pojawiła się ankieta dotycząca rozdziałów. Jest to dość ważne, bo od tego wszystko zależy. Jestem w trakcie pisania drugiego rozdziału i nie wiem ile wam wrzucić. Proszę o szybkie odpowiedzi, z góry dziękuję. xx

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 1 - "Uważaj, bo się w nim zakochasz"



*rozmowa telefoniczna
-Cześć Natalie.
-Cześć mała.
-Znalazłby się u ciebie nocleg?
-Raczej tak, a dla kogo?
-Dla mnie.
-Pozwolili Ci?
-Pogadamy na miejscu, cześć.

 (włącz)
*pół godziny później*
A co jeśli nie pozwoli mi tu zostać? Co jeśli mnie wyrzuci? Zapukałam. Kurwa, co ja zrobiłam? Zaczęłam się wycofywać, aż drzwi otworzyły się z impetem. 
-Cześć ślicznotko.
-Grr, miałaś tak do mnie nie mówić.
-Tak, tak, też cię kocham.
Podeszłam do dziewczyny i mocno ją przytuliłam. Tak dawno jej nie widziałam. Chciałam wejść do środka, lecz mnie zatrzymała. 
-Jest taka sprawa ... Są u mnie przyjaciele, nie przeszkadza ci to?
Delikatnie się uśmiechnęłam, wyminęłam ją i przekroczyłam próg. Zaniosłyśmy moje torby do pokoju gościnnego i zeszłyśmy na dół. Zamurowało mnie. Myślałam, że mam przywidzenia. Pięciu moich idoli siedziało w salonie mojej najlepszej przyjaciółki. 
-Lily, czy to ...
-Tak.
-O jezu - nie wierzyłam własnym oczom.
-Może was sobie przedstawię ... chłopaki, to Rose, Rose, to One Direction.
-I to są Ci twoi przyjaciele?! - zdziwiłam się słowami dziewczyny przed domem.
-Myślałam, że ...
-Tak, nadal jestem Directioner ... - uśmiechnęłam się do niej promiennie i objęłam ją ramieniem. - Tylko jest JEDEN, mały problem ...
Wszyscy popatrzyli na mnie zdziwieni.
-Lily, pamiętasz jak opowiadałam Ci o moich zadufanym w sobie braciszku?
-Taak .. ii .. ?
-On tutaj jest. Myślę, że ta osoba wie, że o niej mówią. Przez nią trafiłam do Domu Dziecka. Zniszczyła mi całe życie, a sama poszła śpiewać w głupim programiku. 
-Ja nie wiedziałem ...
-Oj zamknij się Louis. To oczywiste, że musiałeś to wiedzieć. Nawet teraz jestem niepełnoletnia, więc byłeś świadomy tego, że tam trafię. Obiecywałeś, że mnie nie zostawisz, że mnie stamtąd zabierzesz. Gówno zrobiłeś.
-A właśnie, NADAL jesteś niepełnoletnia. Nie powinnaś tam być?
-Nie zmieniaj tematu. To już nie twoja sprawa co robię, gdzie i z kim. Mam swoje życie, a ty swoje. Nie jesteś już moim bratem ... - przerwał mi w połowie
-Ale ...
-NIE PRZERYWAJ MI!- walnęłam pięścią w ścianę, czego po chwili pożałowałam. - Do cholery jasnej. - ręka stała się sina, lecz już nie zwracałam na nią uwagi. - W normalnej sytuacji, bym nawijała o tym jak mnie napierdala ta ręka, ale muszę wyrzucić z głowy wszystko co o Tobie myślę. Jesteś dupkiem, zadufany w sobie dupek. Myślisz tylko o sobie, a innych masz w dupie. - zaczynałam tracić czucie w ręce. - kurwa. - klnęłam coraz bardziej z każdą sekundą.
-Rosalie ...
-NIE MÓW TAK DO MNIE.
-Ja przepraszam ... naprawdę ...
-Nie chcę słuchać twoich tłumaczeń. Nienawidzę cię. Zniszczyłeś wszystko. - nie wytrzymałam i się rozpłakałam. - Nienawidzę ciebie i tej twojej idealności. Ty zawsze miałeś wszystko co najlepsze, a teraz jesteś w najlepszym boysbandzie na świecie. Szkoda tylko, że zapomniałeś o rodzinie. - moje oczy się zaszkliły na wspomnienie z przeszłości. - Cieszę się tylko, że James nie musi przeżywać tego co ja. To jedyny plus całej zaistniałej sytuacji. Jestem ciekawa jakbyś się zachował gdyby on jeszcze żył. A no tak, jego byś nie zostawił bo tylko ja jestem szmatą do pomiatania i wystawiania. Lalusiowi zachciało się kurwa śpiewać! 
-Wiem, że popełniłem błąd ... wiele błędow, ale naprawdę żałuje. Chciałbym wszystko naprawić.
-Ale czasu nie cofniesz. To co się wydarzyło nie zniknie tak nadal. 
-Ale daj mi szansę, proszę.
-Nie Louis. Miałeś szansę, nawet wiele. Czekałam te cholerne 3 lata lecz to koniec. 
Spojrzałam na wszystkich.
-Przepraszam was, ja ... ja nie potrafię.

(włącz)
Wybiegłam z domu potykając się o własne nogi. Jest noc, a ja biegnę płacząc. Upadłam na środku ulicy. Mój nadgarstek był fioletowy i dodatkowo rozwaliłam sobie kolano. Brawo.
-Moje życie jest chujowe. Ja jestem chujowa.
Zaczęło padać i usłyszałam grzmoty.
-Świetnie, jeszcze tego brakowało.
Wstałam z ziemi i spojrzałam na niebo. Czarne jak smoła.Krople deszczu spływały po mojej twarzy, po chwili nie było już na mnie suchej nitki.
Mijały godziny, a ja spacerowałam po parku. Tak około 10 wróciłam do domu.
-O boże! Rose, nic ci nie jest? Martwiliśmy się o ciebie.
-Mhm.
Wyminęłam przyjaciółkę, poszłam do pokoju i zatrzasnęłam drzwi.Przebrałam się w to i zeszłam do kuchni. Zaczęłam wyjmować składniki do zrobienia naleśników. Stanęłam na stołku próbując dosięgnąć cukru. Już miałam go w ręce kiedy zachwiałam się i spadłam. Poczułam jak ktoś łapie mnie w swoje ramiona. Podniosłam głowę i ujrzałam niesamowite niebieskie oczy, zawsze miałam do nich słabość.
-Nic ci nie jest? - spytał i pomógł mi wstać, choć powiem, że było mi wygodnie w jego objęciach.
-Nie, dziękuję. - uśmiechnęłam się ukazując dołeczki w policzkach.
-Niall jestem.
-Rosalie miło mi.
-Mogę mówić do ciebie Rosie?
-Nikt tak do mnie nie mówi, ale czemu nie.
Przy tym chłopaku czułam się taka szczęśliwa. Dziwne uczucie, gadałam z nim minutę, a nie umiałam się przy nim nie uśmiechać.Był taki radosny, pełny życia, taki ... idealny.
-Idę do Milkshake City, chciałabyś iść ze mną?
-Jasne, poczekaj chwilę.
Pobiegłam do pokoju, wzięłam telefon i zbiegłam po schodach do chłopaka.
-Zwarta i gotowa. - zameldowałam się jak w wojsku na co zareagował uroczym śmiechem.
Siedzieliśmy tam około godziny, a później ruszyliśmy nad jeziorko. Postanowiliśmy się lepiej poznać, było miło, do czasu ... wiedziałam, że kiedyś padnie to pytanie.
-Wyjaśniłabyś mi tą sytuację z Lou?
- Nie chętnie, ale ufam ci.

(muzyka)
-A więc jak już zapewne wiesz, jestem jego siostrą. Nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy miałam pięć, a on dziewięć lat. Później zamieszkaliśmy z dziadkiem. Dobrze nam się układało, byliśmy bardzo zżytym rodzeństwem, co było niespotykane. W końcu nadszedł ten czas i dziadek zmarł miesiąc po osiemnastych urodzinach Lou. Po jakimś czasie mój brat poszedł do X-Factor. Kiedy okazało się, że przechodzi dalej obiecywał mi, że wróci po mnie, że zawsze będę jako małą siostrzyczką i nigdy mnie nie opuści. Wiedział, że trafię do Domu Dziecka, mógł zawalczyć bym mieszkała z nim, lecz tego nie zrobił. Spędziłam tam trzy lata. Każdego dnia cierpiałam coraz bardziej, w szkole byłam poniżana, a w ośrodku jako jedyna nie miałam przyjaciółki. Gdy Louis stał się sławny zaczęli mi się podlizywać, aż pewnego dnia nie znieśli tego i mnie pobili. Opiekunowie i nauczyciele olali sprawę, byłam wyrzutkiem. Wszystko coraz bardziej sypało się z każdym dniem. Jedyne co mnie uspokajało to żyletka i wasza muzyka. To dodawało mi siły, lecz nie wytrzymałam. Każdy dzień to była męka spowodowana głównie utratą brata. Pewnego dnia wracając ze szkoły poznałam Natalie, zaprzyjaźniłyśmy się, tylko w niej miałam oparcie. Pomimo tego i tak nie potrafiłam wytrzymać w Domu Dziecka i uciekłam do Lily. Resztę historii już chyba znasz.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Niall natychmiastowo ją otarł i mocno mnie do siebie przyciągnął. Staliśmy w uścisku kilka minut. Biło od niego ciepłem. Czułam się bezpiecznie w jego objęciach. Przerwał nam mój telefon. Lily.
Lily-Cześć.
Rose-No cześć. Po co dzwonisz?
L-Jesteś z Niallem, prawda?
R-Tak.
L-Długo zamierzacie jeszcze razem przebywać?
R-Nie wiem, a co cię tak interesuje?
L-Uważaj.
R-O co ci chodzi? Na co?
L-Uważaj, bo się w nim zakochasz.
Później usłyszałam tylko sygnał zakończonego połączenia.

***

Chujowe wiem. Ten rozdział miał zupełnie inaczej wyglądać, lecz zawsze w trakcie przepisywania zmieniam. Już taka moja natura. Wyszedł dość krótki, kolejny powinien być dłuższy.
Nie czepiajcie się o gramatykę i jakieś błędy, wszystkie rozdziały piszę na lekcjach, więc wiecie. Ostatnio tak się zapisałam, że babka od matmy szturchała mnie dwie minuty, a kiedy wreszcie mnie obudziła nie wiedziałam gdzie jestem. xd
Tak więc, nie chciało mi się tego sprawdzać, więc jeśli znajdą się jakieś błędy napiszcie w komentarzach c'nie? To chyba na tyle. Kolejny pewnie za 2,3 dni. Baaajoo = )

poniedziałek, 20 maja 2013

Od czapy :)

Zaglądajcie do zakładek na górze, szczególnie do bohaterów. Tak dla przypomnienia, bo nie wiem czy wszyscy widzieli. A pierwszy rozdział w drodze :D

Prolog

-Dosyć tego! Mam gdzieś twoje humorki! Przez miesiąc prosto ze szkoły wracasz tutaj i nigdzie nie wychodzisz!
- Nienawidzę ciebie tak samo jak tego miejsca!
Opuściłam gabinet dyrektorki ośrodka i pobiegłam do pokoju. Zaczęłam pakować wszystkie rzeczy. Mój wzrok utkwił na zdjęciu na półce. Pięcioletnia dziewczynka z dziewięcioletnim bratem leży na plaży przytulając się do niego. Zerknęłam na ściany. One Direction. Mój brat. Zostawił mnie tutaj, a sam został międzynarodową gwiazdą. Łzy spływały po moich policzkach, a na ciele pojawiły się dreszcze. Chwyciłam żyletkę i przejechałam nią kilka razy po nadgarstku jednocześnie rozdrapując stare rany. Zgarnęłam spakowane rzeczy, otworzyłam okno i z krwią spływającą po ręce uciekłam. Stanęłam przed tabliczką. DOM DZIECKA. Nigdy więcej. Mój cel? Zacząć nowe życie.

***

Wieem, nie umiem pisać, ale chcieliście. Mam nadzieję, że w choć jakiejś części wam się podoba. xx
@_Marta_xx