Chcieliście krótsze rozdziały, mniej czekania, a więc wrzucam wam tyle ile napisałam. =)
***
Po jakże interesującej rozmowie z Lily, wróciliśmy do domu. Myśli kłębiły mi się w głowie i wszystko sugerowało, że prędko jej nie opuszczą. O co jej chodziło? Znam go półtora dnia, nie da się w takim czasie zakochać, ale przecież ma takie hipnotyzujące, niebieskie oczy, zawsze idealnie ułożone, blond włosy, delikatne rysy twarzy, przy nim zawsze chciało się uśmiechać, kusiło cię, aby go przytulić i nie puszczać. I ten jego niesamowity głos, każdy dźwięk wydobywany z zaróżowionych ust był czarujący. Był taki ... idealny. Pomimo tego, nie dało zakochać się w tak krótkim czasie ... a może?
Coś mną potrząsnęło. Przetarłam oczy i rozejrzałam się w około. Leżałam na kanapie, a nade mną stali chłopcy. Najwyraźniej myślenie pochłonęło mnie aż zbytnio.
-Powiesz nam o czym tak intensywnie myślałaś? - spytał wyraźnie rozbawiony Hazza.
-Spytaj Lily. - spojrzałam na nią spode łba.- A wy to już nie macie własnego domu?
-Taak, czyli Lily ci tego nie powiedziała. Mieszkamy w tym domku obok. - pierwszy raz w moim towarzystwie odezwał się Zayn, cud.
-Zajebiście.
Opuściłam pokój szybkim tempem i podeszłam do kuchennego okna. Gdzieś tak ze 40°C. Zgarnęłam do ręki paczkę żelek i przechodząc ponownie przez salon wpałaszowałam wszystkie.
-O Niall, znalazłem żonę dla ciebie. - zaśmiał się Louis
-Zamknij się, nie wybaczyłam Ci jeszcze, nie zapominaj o tym. - mój wzrok mordercy najwyraźniej działał, bo po chwili spoważniał. - Ja i Niall? Oh. - podeszłam do blondyna, podciągnęłam do góry za koszulkę i pocałowałam namiętnie. Po zakończonej czynności popchnęłam go na fotel na którym wcześniej siedział. Wszyscy walnęli poker face, a Niall się zarumienił. - I co? Gówno.
Poszłam do sypialni i szczelnie zamknęłam drzwi. Zjechałam w dół po nich.
-Wow. To było takie ...
-Niesamowite ...?
- Tak.
-Kochasz go.
-Nie.
-Nie kłam kotku. Jestem twoim sercem, wiem o Tobie wszystko.
-Ale zrozum, ja go nie kocham. Nie da się zakochać w dwa dni.
-Tak zwana Miłość od pierwszego wejrzenia, radzę Ci o tym trochę poczytać w internecie, jeśli nie znasz tego pojęcia.
-Haha, zabawne.
-Uwierz w to. Zakochałaś się w nim i nie ukryjesz tego.
-Muszę.
-Czemu? Miłość to piękne uczucie, okazuj ją.
-Nie. Miłość nie istnieje. Ona tylko rani.
-Dopóki nie spróbujesz, nie dowiesz się jak jest.
-Przejdzie mi.
-"Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza – wie, jak przeżyć"
-"Miłość kpi sobie z rozsądku ...
- i w tym jej urok i piękno."
***
*przyśpieszam tempo, gdyż nie chce mi się opisywać tych jej nudnych dni, kiedy dręczą ją uczucia do Nialla i się wścieka na Lou, a więc przenosimy się do 19 maja, dwa miesiące później*
-bigger, better, stronger, POWER - śpiewałam do ekranu oglądając występ Justina Biebera na Billboard Music Awards 2013.
-Nadal łudzisz się, że go spotkasz? - spytała Lily siadając obok mnie na kanapie.
-Kiedyś mi się uda. Mieszkamy w Londynie, nie wierzę, że nigdy go nie spotkałam. Wiesz doskonale, że to moje marzenie.
-Ale nie łudź się, że pójdziesz na koncert i zostaniesz OLLG. Szansa jest jedna na milion, albo na tysiąc milionów.
-Świetna z ciebie przyjaciółka. Dziękuję bardzo.
Pobiegłam do swojego pokoju i zaczęłam płakać.
-Ona wie, że Jus to mój idol, wie, że marzę by go spotkać.
Drzwi otworzyły się przesuwając mnie na bok, a w nich stanął Niall.
-Cześć, masz ochotę na ... co się stało?
-Nic.
-Przecież widzę.
Ukucnął przede mną i otarł moje łzy. Popatrzył w zaczerwienione oczy i mocno objął. Łkanie przemieniło się w ponowną rozpacz. Teoretycznie nic się nie stało, a ja ryczę. Jestem zdecydowanie zbyt wrażliwa, ale co poradzić. Blondyn obejmował mnie przez najbliższe minuty, a ja nie miałam zamiaru go puszczać. Co jak co, ale w przytulaniu był najlepszy na całym świecie. Oderwałam się od niego i wbiłam swój wzrok w podłogę. On uniósł mój podbródek w górę powodując, że wlepiłam swój wzrok w jego niebieskie oczy. To był błąd, zatopiłam się w nich. Zbliżał swoją twarz do mojej. Dzieliły nas milimetry. Objął moją twarz rękami i już miałam poczuć jego wargi na moich, gdy ...
***
Ten rozdział to już wgl koszmar i nie mówcie, że nie. Nie umiem pisać. XD
Przesunęłam akcję o 2 miesiące, a jestem na 2 rozdziale, zawsze spoko.
Chcieliście krótsze rozdziały to macie. Kolejny pewnie w poniedziałek. :p
Bye ;*
-O Niall, znalazłem żonę dla ciebie. - zaśmiał się Louis
-Zamknij się, nie wybaczyłam Ci jeszcze, nie zapominaj o tym. - mój wzrok mordercy najwyraźniej działał, bo po chwili spoważniał. - Ja i Niall? Oh. - podeszłam do blondyna, podciągnęłam do góry za koszulkę i pocałowałam namiętnie. Po zakończonej czynności popchnęłam go na fotel na którym wcześniej siedział. Wszyscy walnęli poker face, a Niall się zarumienił. - I co? Gówno.
Poszłam do sypialni i szczelnie zamknęłam drzwi. Zjechałam w dół po nich.
-Wow. To było takie ...
-Niesamowite ...?
- Tak.
-Kochasz go.
-Nie.
-Nie kłam kotku. Jestem twoim sercem, wiem o Tobie wszystko.
-Ale zrozum, ja go nie kocham. Nie da się zakochać w dwa dni.
-Tak zwana Miłość od pierwszego wejrzenia, radzę Ci o tym trochę poczytać w internecie, jeśli nie znasz tego pojęcia.
-Haha, zabawne.
-Uwierz w to. Zakochałaś się w nim i nie ukryjesz tego.
-Muszę.
-Czemu? Miłość to piękne uczucie, okazuj ją.
-Nie. Miłość nie istnieje. Ona tylko rani.
-Dopóki nie spróbujesz, nie dowiesz się jak jest.
-Przejdzie mi.
-"Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza – wie, jak przeżyć"
-"Miłość kpi sobie z rozsądku ...
- i w tym jej urok i piękno."
***
*przyśpieszam tempo, gdyż nie chce mi się opisywać tych jej nudnych dni, kiedy dręczą ją uczucia do Nialla i się wścieka na Lou, a więc przenosimy się do 19 maja, dwa miesiące później*
-bigger, better, stronger, POWER - śpiewałam do ekranu oglądając występ Justina Biebera na Billboard Music Awards 2013.
-Nadal łudzisz się, że go spotkasz? - spytała Lily siadając obok mnie na kanapie.
-Kiedyś mi się uda. Mieszkamy w Londynie, nie wierzę, że nigdy go nie spotkałam. Wiesz doskonale, że to moje marzenie.
-Ale nie łudź się, że pójdziesz na koncert i zostaniesz OLLG. Szansa jest jedna na milion, albo na tysiąc milionów.
-Świetna z ciebie przyjaciółka. Dziękuję bardzo.
Pobiegłam do swojego pokoju i zaczęłam płakać.
-Ona wie, że Jus to mój idol, wie, że marzę by go spotkać.
Drzwi otworzyły się przesuwając mnie na bok, a w nich stanął Niall.
-Cześć, masz ochotę na ... co się stało?
-Nic.
-Przecież widzę.
Ukucnął przede mną i otarł moje łzy. Popatrzył w zaczerwienione oczy i mocno objął. Łkanie przemieniło się w ponowną rozpacz. Teoretycznie nic się nie stało, a ja ryczę. Jestem zdecydowanie zbyt wrażliwa, ale co poradzić. Blondyn obejmował mnie przez najbliższe minuty, a ja nie miałam zamiaru go puszczać. Co jak co, ale w przytulaniu był najlepszy na całym świecie. Oderwałam się od niego i wbiłam swój wzrok w podłogę. On uniósł mój podbródek w górę powodując, że wlepiłam swój wzrok w jego niebieskie oczy. To był błąd, zatopiłam się w nich. Zbliżał swoją twarz do mojej. Dzieliły nas milimetry. Objął moją twarz rękami i już miałam poczuć jego wargi na moich, gdy ...
***
Ten rozdział to już wgl koszmar i nie mówcie, że nie. Nie umiem pisać. XD
Przesunęłam akcję o 2 miesiące, a jestem na 2 rozdziale, zawsze spoko.
Chcieliście krótsze rozdziały to macie. Kolejny pewnie w poniedziałek. :p
Bye ;*